Dziś postanowiłam podzielić się z Wami moimi refleksjami spoza tematyki podróżniczej. Tym razem o przekraczaniu strefy komfortu. Ostatnio bardzo aktualny temat dla mnie. Parę ostatnio dokonanych działań właśnie tego ode mnie wymagały.
Czym właściwie jest strefa komfortu?! Każdy w swój właściwy dla siebie sposób inaczej ją zdefiniuje.
Dla jednego będzie to skok na bungee, a jeszcze innego publiczna przemowa przed większą grupą osób.
CZYM BYŁO DLA MNIE PRZEKROCZENIE STREFY KOMFORTU
Dodatkowo, w końcu zdecydowałam się wyjść poza strefę komfortu w kwestii samodzielnej jazdy samochodem. Zaczęłam małymi kroczkami. Na początku z kimś z rodziny wokół budynku, potem po najbliższej okolicy i zaś nieco dalej.
A wczoraj twardo zasiadłam za kierownicą, już bez towarzysza podróży, ruszyłam i zawiozłam siebie z pracy do domu. Były to godziny ranne w niedzielę, więc ruch nikły, czyli w sam raz na pierwszą samodzielną jazdę.
Jak na przekór po drodze musiałam ominąć jakiś pochód z kościoła, który akurat wczoraj musiał iść główną ulicą; a jeszcze po drodze stała sobie Policja. Mandatu nie było, ale nie dość, że człowiek zestresowany to jeszcze Policja niemal czyhająca na twój błąd. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy....
Jak na przekór po drodze musiałam ominąć jakiś pochód z kościoła, który akurat wczoraj musiał iść główną ulicą; a jeszcze po drodze stała sobie Policja. Mandatu nie było, ale nie dość, że człowiek zestresowany to jeszcze Policja niemal czyhająca na twój błąd. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy....
JAK PRZEKROCZYĆ STREFĘ KOMFORTU
Dochodząc do meritum; aby przekroczyć strefę komfortu wskazałabym na metodę: step by step, but keep moving, czyli krok po kroku, ale bez zatrzymywania.
Poćwiczcie sobie z kimś dane wyzwanie, wizualizujcie sobie jak to robicie oraz podzielcie sobie wyzwanie/zadanie na mniejsze elementy i powiększajcie krąg swoich własnych małych sukcesów. Gwarantuję, że jak tego dokonacie będziecie z siebie dumni, nawet gdyby wyzwanie było błahe niczym upieczenie biszkopta.
NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ
Życie stawia nam różne wyzwania, ale grunt to się nie poddawać. Oczywiście wiem z własnego doświadczenia, że to nie takie proste. Też poległam na różnych polach, ale gdzieś po drodze tli się we mnie chęć walki. Choćby cały świat był przeciwko mnie.
Gdzie u Was leży granica ?Jakie metody Wy stosujecie, aby wyjść poza swoją strefę komfortu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz