czwartek, 22 października 2015

MOJE ZŁOTE ZASADY PODRÓŻOWANIA

Follow my blog with Bloglovin


Witajcie Kochani dziś nieco o zasadach w podróżowaniu, którymi kieruję się jadąc do wybranego kraju i zwiedzając dane miejsca.

Nie będą to może bardzo odkrywcze zasady, ale nie zawsze to, co oczywiste takim będzie. Zwłaszcza dla osób dopiero rozpoczynających swoją przygodę z wojażami.

Warto mieć poukładane pewne sprawy w głowie, aby potem nie być zaskoczonym daną sytuacją. Gdziekolwiek się wybieram, nawet jadąc z wycieczką zorganizowaną są reguły, do których się stosuję i nigdy mnie one nie zawiodły.

POZNAJ KRAJ ZANIM WYRUSZYSZ


Pierwsza kwestia jeszcze przed wyjazdem, to zapoznanie się z kulturą jakiegoś kraju. Nie zawsze jedziemy do bliższych nam kulturowo krajów europejskich. Czasami będzie to kraj arabski albo jeszcze inny. Każda kultura rządzi się swoimi prawami i może się zdarzyć, że urazimy kogoś jakimś gestem, ubiorem albo słowem nie mając o tym bladego pojęcia.

Dlatego polecam wszystkim zapoznanie się z kulturą i tradycjami obcego państwa oraz związane z tym odpowiednie przygotowanie do wyjazdu.

BEZPIECZEŃSTWO


Druga sprawa odnosić się będzie do bezpieczeństwa w danym państwie. Warto sobie poczytać w jakimś przewodniku lub Internecie, jak mają się sprawy także w tym temacie. Łączyć się z tym będzie odwiedzenie strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Sprawdzicie tam, czy nie istnieje jakiś stopień zagrożenia jadąc do jakiegoś miejsca.

SZCZEPIENIA


A trzecia będzie dotyczyła naszego zdrowia. Tak, jak do krajów europejskich lub przykładowo do USA nie będziecie musieli się martwić o brak odpowiednich szczepień, tak jadąc do Indii czy krajów afrykańskich już tak.

Należy wtedy udać się do lekarza chorób tropikalnych po skierowania na właściwe szczepienia w zależności od rodzaju zagrożeń zdrowotnych/epidemiologicznych.

Tylko ważne jest, aby pomyśleć o tym odpowiednio wcześnie. Bynajmniej w przypadku niektórych szczepień np. tydzień przed wyjazdem może być za późno aby szczepienie zadziałało.

Niestety za szczepionkę przyjdzie nam trochę zapłacić, ale chyba każdemu życie miłe i nie warto ryzykować. Lepiej wydać np. 200 zł niż 5 tysięcy za leczenie; a w najgorszym przypadku kończąc swój żywot.

Myślę, że to byłoby na tyle w kwestii etapu przed wyjazdem.

NA MIEJSCU


Teraz pora na moje złote zasady, którymi kieruję się już na miejscu.

MIEJ OCZY DOOKOŁA GŁOWY


Przede wszystkim, o czym wspominałam w jednym z poprzednich wpisów  przeczytasz tutaj nie ładuję swojej osoby w uliczki w wątpliwej okolicy a po zmroku poruszam się po bardziej ruchliwych i zaludnionych miejscach.

Oczywiście nie trzymam gotówki w jednym miejscu. Poza tym, czy to będzie plecak, czy torebka trzymam mój podręczny ekwipunek przy sobie i z przodu.

I jeszcze jedno. Idąc chodnikiem tuż przy ulicy miejcie te rzeczy od drugiej strony, bo inaczej taki ktoś może podjechać i Wam tą torbę wyrwać i pojechać w siną dal.:)

Może warto oporządzić się w specjalny pasek ze schowkiem na pieniądze i dokumenty. Choć ja szczerze mówiąc jeszcze takiego nie mam, ale podejrzewam że to przydatna rzecz.

PICIE WODY


Wracając do kwestii zdrowotnych pomimo odpowiednich szczepień, albo brania tabletek jak w przypadku malarii (np. tabletki Malarone) w krajach o innej florze bakteryjnej wystrzegam się picia wody z kranu. Korzystam tylko i wyłącznie z tej butelkowanej. 

Choć tu w ramach ciekawostki opowiem Wam krótką sytuację, której byłam świadkiem w Egipcie. Tam nawet taka woda (lub inny napój) budziła moje wątpliwości.

Jak to w kraju faraonów nie pijamy tam wody kranowej, aby uniknąć zemsty faraona lub gorszej choroby, prawda?!

No właśnie i wyobraźcie sobie sytuacje, kiedy spaceruję z resztą towarzyszy po ulicach bodajże Hurghady, patrzymy a po drugiej stronie takie sobie młode chłopaczki dolewają do butelek z colą (która przecież tez pomaga przeciwdziałać czasem skutkom spożywania innego jedzenia itd.) wodę właśnie z kranu.

Cóż..... jakieś komentarze?! :)

MIEJCIE PRZY SOBIE


Przy okazji wyjazdów zabieram także ze sobą spis placówek dyplomatycznych i ważnych telefonów, tego chyba nie muszę komentować.

LEPIEJ DWA NIŻ JEDEN


A poza tym od jakiegoś czasu stosuje zasadę zabierania ze sobą dwóch aparatów fotograficznych i oczywiście dodatkowych kart pamięci. Ktoś by powiedział po co dwa aparaty, tylko niepotrzebnie będzie więcej do noszenia. I tutaj zapalam czerwoną lampkę ostrzegawczą. Dlaczego?!

Otóż wyobraźcie sobie, że przed sobą macie najpiękniejszy widok na ziemi. Na dodatek wiecie, że mało prawdopodobne jest, że tam jeszcze kiedykolwiek wrócicie. Co więcej to dopiero początek zwiedzania i najbliższy sklep ze sprzętem fotograficznym jest daleko stąd. Włączacie aparat klikacie spust migawki, a tu mały psikus i aparat postanawia odmówić Wam posłuszeństwa.

No właśnie! Jak dla mnie byłoby to taką małą tragedią.

Owszem można wtedy poprosić kogoś z grupy o parę zdjęć, albo koleżankę/kolegę i po powrocie sobie te zdjęcia zgrać. Jest tylko jedno ale, będziecie wtedy skazani na tą drugą osobę i jej nazwijmy dostępność do sprzętu.

Dlatego nawet jak zapasowym aparatem miałby być zwykły kompakt, to warto mieć nawet taki w zanadrzu, bo może Wam uratować wakacje.

Pomimo, że najważniejsze są wspomnienia, to nie wiadomo co będzie za 50 lat. Czy będą, aż tak świeże. A jednak zdjęcia stanowią jakoby uchwycenie naszych doświadczeń w kadrze.

Kiedy aktualizuję ten tekst (2019) mamy jeszcze do dyspozycji smartfony lub kto woli GoPro, które zastąpią nam aparat kompaktowy. Dlatego też, jeśli nie chcecie nosić drugiego aparatu, a Wasz telefon robi dobrej jakoś zdjęcia, możecie tą opcję sobie darować. Chociaż czasem są sytuacje, że tylko aparat jest w stanie sobie poradzić (trudne oświetlenie, obiekty w oddaleniu).

Wydaje mi się, że to już wszystkie elementy o których chciałam wspomnieć w tym temacie. O dziwo trochę się tego uzbierało.

Mam nadzieję, że tekst Wam się spodobał.

Stosujecie się w ogóle do tego typu zasad, czy raczej idziecie na przysłowiowy żywioł? Może w komentarzach dodacie coś od siebie, jakieś swoje zasady podróżowania?


2 komentarze:

  1. Ja zawsze przed wyjazdem ustalam plan zwiedzania, aby zobaczyć możliwie jak najwięcej i nie musieć martwić się transportem. Poza tym mam zasadę, że kseruję swoje dokumenty tożsamości (dowód, paszport) na wypadek niespodziewanej kradzieży. Zawsze też zostawiam dokładne namiary w Polsce, gdzie i kiedy będę, aby w razie czego Rodzina wiedziała, co ostatnio robiłam i gdzie byłam. Poza tym to chyba wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie zapomniałam o kserowaniu dokumentów :). U mnie nawet by nie przeszedł wyjazd bez meldunku gdzie jadę itd. heh :)

      Usuń