Tak się zastanawiałam, czy do miejsc, które w zasadzie dobrze znamy warto wrócić?! Zwłaszcza, kiedy są związane z naszym dzieciństwem.
Z reguły szukamy wrażeń gdzieś daleko. Jednak nie zawsze mamy taką możliwość, choćby przez ograniczający nas urlop lub warunki finansowe. I co wtedy?!
Pozostaje nam wtedy zgłębianie zakątków swojej okolicy. Jako, że mieszkam w raczej dużym mieście nie stanowi to, aż takiego dylematu. Nie znaczy to, iż mieszkając na terenach poza miastowych będziecie się nudzić.
W zależności od pogody mamy różne opcje. Dodatkowo wszystko uzależnione jest od tego, jak wolimy spędzać wolny czas. W moim przypadku są miejsca, do których chętnie wracam co roku. Stanowi to dla mnie pewnego rodzaju tradycję i podążanie śladami dzieciństwa.
Czasem okazuje się, że miejsca które uznawaliśmy za dobrze poznane skrywają coś jeszcze, albo ich zakres zwiększył się o dodatkowe elementy/atrakcje.
Tak było w niedzielę odwiedzając, jak co roku Nowe Zoo. Choć dzieckiem już dawno nie jestem, zawsze wizyta w tym miejscu dobrze na mnie działa i cieszy. Zupełnie jakbym była tam po raz pierwszy.
Nie powinno być zaskoczeniem, że towarzystwo zwierząt i zieleni bardzo dobrze wpływa na człowieka.
Ludzie się rozluźniają,uspokajają i nie myślą o przyziemnych sprawach. Jest też świetną okazją do spędzenia czasu z najbliższymi.
Nowe Zoo w Poznaniu to całkiem spory teren, spokojnie można tutaj wygospodarować co najmniej 3 godziny, jak nie cały dzień. W obchodzie całego obszaru wspomaga działająca w zoo kolejka. Przystanki usytuowane są w różnych miejscach o nazwach np. słoniarnia,flaming czy ryś. Zdecydowanie pomocna jest kolejka w momencie zwiedzania z dziećmi, które nie są w stanie obejść całości na własnych nogach.
W zoo spotkacie różnego rodzaju gatunki, z różnych części globu. Poczynając od zwierząt hodowlanych tuż przy wejściu np. kóz, osłów; a kończąc na słoniach, tygrysach lub zwierzętach nocnych.
Gdyby ktoś zgłodniał albo poczuł pragnienie oczywiście na miejscu zlokalizowane są niewielkie punkty gastronomiczne.
A dla dzieci dodatkowo umieszczono park linowy niedaleko od wejścia (dodatkowo płatny) i niewielki plac zabaw tuż przy słoniarni.
W przypadku cen... to cóż nie jest bardzo drogo, ale biorąc pod uwagę towarzystwo pozostałych członków rodziny jest to nieco większy wydatek (cennik ).
Podczas mojego pobytu udało się dotrzeć do nieznanego mi zakątka. Nigdy jakoś nie zaszłam w to miejsce, nie wiem dlaczego. Przynajmniej zobaczyłam coś nowego ze świata fauny na żywo, czyli rysia europejskiego, karakala i potężnego nosorożca.
Jest to oczywiście niewspółmierne z oglądaniem ich w środowisku naturalnym. Niestety safari w Kenii czy Tanzanii, będzie musiało na mnie jeszcze poczekać.
Poniżej dla Was kilka umilających oko zdjęć, które zrobiłam podczas spacerku po tym miejscu.
Pierwszy raz od kiedy są tam niedźwiedzie udało mi się jednego dojrzeć, choć odrobinę. A Wy widzicie go?!
Niestety nie miałam tego szczęścia w przypadku tygrysów, zawsze dobrze się schowają.
NAJWYRAŹNIEJ ZNUDZIŁO MU SIĘ POZOWANIE DO ZDJĘĆ |
PANCERNIK |
Szczerze powiedziawszy pomimo niezwykłej radości odwiedzania tego miejsca, towarzyszy mi również poczucie, że miejsce tych zwierząt jest w środowisku naturalnym i pytanie, czy istnienie tych jednostek jest właściwe!? Może tutaj jest im dobrze, nikt nie próbuje ich zjeść albo zabić dla cennej skóry, ale i tak pozostaje wiele znaków zapytania.
Przykładowo serce aż "bolało" na widok jednej małpki zza szyby, która sobie siedziała a jej wzrok wyrażał widoczny smutek. W takich momentach mam wątpliwości.
A Wy Kochani macie takie miejsca z dzieciństwa, do których wracacie?
Ja też często odwiedzam zoo w moim mieście, również mam wiele wspaniałych wspomnień ze spacerów po zoo kiedy byłam dzieckiem. :) Mam jeszcze ulubiony park miejski i stare kino! :)
OdpowiedzUsuńChyba nie ma osoby, która nie lubiłaby zoo :-)
Usuń