Mam wrażenie, że czas biegnie co raz szybciej i zanim się obrócę kończy się tydzień. Jeszcze niedawno pisałam wpisy z cyklu o Kubie, a już zastanawiam się nad następnym. Przed rozpoczęciem kolejnego postanowiłam podzielić się z Wami moimi refleksjami na temat Project life.
OGÓLNIE O PROJECT LIFE
Project life jest to zbiór zdjęć naszych codzienności, które nie są kolekcjonowane w naszych zwykłych albumach, ale w specjalnych koszulkach, wkładanych do albumu w formie segregatora.
Nie jest to taki zwykły segregator, bo ma swoiste wymiary. Na stronach związanych ze scrapbookingiem najłatwiej jest je znaleźć, tak jak i koszulki.
Uzupełnieniem tych zdjęć będą przyjemne dla oka karty, gdzie możecie wpisać, co się wtedy działo albo jakiś cytat. Cokolwiek. Oczywiście nie są one obowiązkowe, ale robią całą otoczkę.
Więcej informacji znajdziecie u Aliny z Design your life czy Kasi z Worqshop.
MOJE 30LECIE W ALBUMIE
Ponieważ w tym roku stuknie mi 30tka, postanowiłam potraktować Project life jako zbiór tych 30lat na zdjęciach. Znalazły się tutaj wybrane fotografie z dzieciństwa, wszystkich moich wojaży, święta etc. Trochę zaszalałam i tych zdjęć sporo wyszło, a przecież jeszcze dojdą zdjęcia z tego roku. Pozostanie mi wtedy albo dobrze pokombinować i je jakoś w ten album wcisnąć, albo odżałować na drugi.
JAK TO U MNIE WYGLĄDAŁO I REFLEKSJE Z TYM ZWIĄZANE
Wybór albumu był prosty. Wybrałam ten tradycyjny format, czyli 30x30cali. Jest spory, ale i o koszulki łatwo. Poza tym jak zobaczyłam ten w kolorze turkusu, to musiał być mój,heh.
Trochę czasu zajęło mi zorganizowanie odpowiedniej ilości koszulek, wybór kart czy wywołanie ulubionych zdjęć. Całe szczęście, że w Empik foto była promocja. Swoją drogą teraz też jakaś jest, więc może promocje występują u nich dość często.
Jeszcze taka mała uwaga odnośnie zdjęć. Otóż najlepiej sprawdzają się fotografie ukierunkowane poziomo, bynajmniej moim zdaniem. Po wywołaniu tych pionowych miałam problem z wymieszaniem ich z resztą poziomych zdjęć i kart. Owszem są koszulki dla pionowych, ale częściowo wybijają z rytmu czasowego pozostałe fotografie.
Polecam zbieranie tych elementów do Project life w czasie, a nie za jednym zamachem. Zwłaszcza, że nie ukrywajmy do tanich nie należą.
Jak dobrze traficie to wywołanie może Was kosztować ok 30groszy za sztukę. Album w tym formacie, co mój to wydatek ponad 100zł a koszulki to bodajże 2,50 za sztukę.
Produkty te są sprowadzane z zagranicy; stąd zapewne cena taka, a nie inna.
Poza tym nieraz może się zdarzyć, że w danej chwili coś będzie niedostępne i będziecie musieli poczekać na nową dostawę, czy przedsprzedaż.
Jeśli już będziecie mieli wszystko pozostanie Wam wygospodarowanie czasu na uzupełnianiu koszulek. Zajmie to trochę czasu. Dobrze, o tym wiem. Zaczyna się debatowanie, czy dobór kart i zdjęć będzie spójne kolorystycznie albo tematycznie i czy zastosujecie krótkie opisy czy potrzebne będzie więcej miejsca.
Jeśli lubicie wszelkie rodzaje naklejek to dojdzie Wam jeszcze kolejny zakup. W tym przypadku na razie się wstrzymałam. Chciałabym pod tym względem, żeby było minimalistycznie.
W każdym razie, pomimo że cały ten proces jest czasochłonny to jest to bardzo przyjemna czynność. Każdy Wam to powie. Mój jeszcze trwa, ale nigdzie mi się przecież z tym nie śpieszy.
Wasz osobisty album Project life nie tylko będzie stanowić sposób na spędzenie wolnego czasu, ale też będzie dla Was niesamowitą pamiątką. Nie będzie to jakiś zwykły album, ale taki z którego będzie biło życie. Jak zobaczycie, ile macie wspaniałych wspomnień szybko zapomnicie o tych trudniejszych czasach, które przecież każdemu się zdarzają. Zresztą na pewno nikt; komu będziecie go pokazywać nie uśnie z nudów. Także bardzo Wam to polecam.
Jeśli mielibyście do mnie w związku z tym jakieś pytania to śmiało pytajcie, a ja postaram się na nie odpowiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz