Następnym punktem na mapie Portugalii jest miejscowość Nazare oraz niedaleka Batalha.
Pierwsza z miejscowości znajduje się tuż nad Oceanem Atlantyckim, a z kolei druga parę kilometrów nieopodal kierując się w głąb lądu. Obie warte są poznania.
BATALHA
Zacznijmy najpierw od miasta Batalha. Głównym zabytkiem, który trzeba zobaczyć jest miejsce spoczynku Henryka Żeglarza i nie tylko.
Mam tutaj na myśli Klasztor Matki Boskiej Zwycięskiej, który trafił nawet na listę UNESCO. Jego budowa zaczęła się w XIV wieku na zlecenie króla Jana I. Należał w dodatku przez pewien czas do Zakonu Dominikanów.
Słynie z idealnego połączenia stylu manuelińskiego oraz angielskiego gotyku.
Poza tym spoczywają; w tym miejscu przede wszystkim wspomniany już wcześniej Henryk Żeglarz oraz Jan I wraz z Filipą Lancaster.
W obrębie klasztoru znajduje się pięknie zdobiony maswerkami (odkuciami w 'oknach" tworzącymi geometryczny wzór) krużganek, gdzie zakon mógł pozwolić sobie na spacery i kontemplację.
Jest jeszcze Grób Nieznanego Żołnierza na cześć tych, którzy zginęli podczas I wojny światowej. Był tutaj nawet Lech Wałęsa.
Swój spacer po klasztorze kończymy w Panteonie Edwarda, który nie został ukończony i patrząc w górę widać niebo zamiast dachu.
NAZARE
Po krótkich odwiedzinach udajemy się do Nazare. Rozpoczynając od górnej części tuż przy klifie. Miejsce to skupia się wokół placu, gdzie znajduje się parę straganików czyhających na odwiedzających.
Same miasteczko było kiedyś osadą typowo rybacką, ale na przestrzeni wieków z racji atrakcyjności tego miejsca zaczęła przekształcać się w miejscowość turystyczną. Część górna nazywana jest też Sitio.
Tuż przy klifie (mającym 110metrów wysokości) zwraca na siebie uwagę mały kościółek, powstały dzięki rycerzowi, który cudem ocalał od spadku w przepaść jadąc konno i w podzięce go wybudował. Wnętrze wyściełane jest płytkami azulejos i umieszczono tam świętą figurkę.
Z kolei w innym kościele obok placu zobaczymy małą figurkę Matki Bożej- Czarnej Madonny przywiezioną przez pewnego zakonnika z Nazaretu. Żył tutaj jako pustelnik w grocie. Po jego śmierci zbudowano kościół, aby umieścić w nim tą figurkę.
Natomiast z samego klifu malowniczo prezentuje się jedna z najładniejszych plaż Portugalii, gdzie udamy się po zajrzeniu jeszcze na chwilę na mieszczący się przy placu Kościół.
Jeżeli nie możecie na plażę przetransportować się samochodem i innym środkiem transportu można skorzystać z kolejki, która zabierze Was prosto na dół za 1 euro.
Na plaży spędzamy trochę czasu na plażowaniu, gdzie widoki wcale nie są gorsze niż z góry. Odważni mogą skorzystać z kąpieli wodnych, ale uprzedzam fale potrafią być spore przy samym brzegu i nawet zanurzając stopy po chwili można być całym mokrym. Wiem to z własnego doświadczenia, a we wrześniu woda..cóż... "ciepła" jak w Bałtyku. Także możecie sobie wyobrazić.
Jeśli plaża Wam się znudzi bliżej drogi można poobserwować Portugalki ubrane w tradycyjny ubiór koloru czarnego dbające o ryby i inne zwierzęta morskie suszące się na specjalnych sieciach. Rzecz jasna trafią one na stoły w pobliskich restauracjach.
Ja również nie omieszkałam takową zjeść, a konkretnie dorsza bacalhau. O kuchni portugalskiej już mieliście okazję u mnie czytać, także nie będę się powtarzać.
W wrześniu było tutaj dość spokojnie, ale latem dzierży rolę typowego kurortu dla turystów i zapewne nie jest już tak spokojnie. W sumie trudno się dziwić szeroka piaszczysta plaża, widoki i inne atrakcje dodają uroku temu miejscu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz