Jak to w życiu bywa nabieramy nie raz pewnego wyobrażenia związanego z danym miejscem. Czy zawsze są one w rzeczywistości z nim zgodne? Nie za każdym razem, prawda. Podobnie było z ważnym miejscem historycznym w Tajlandii. Chodzi tutaj mianowicie o most na rzece Kwai.
Tylko nie myślcie, że nie warto. Takie punkty na mapie danego kraju również trzeba zobaczyć.
Nie jest to byle jaka atrakcja, bo zginęło tam wielu ludzi. Zresztą przeszłość tego miejsca zainspirowała jeńca Pierre`a Boulle do napisania książki (z kolei David Lean na jej podstawie stworzył film w 1957 roku, który otrzymał aż 7 Oskarów).
PRZESZŁOŚĆ
Póki co skupmy się najpierw na źródle. Były to czasy tworzenia kolei birmańskiej i w celu pociągnięcia torów o kolejny odcinek do Rangunu konieczne było wybudowanie mostu na rzece Kwai. Do jego budowy wykorzystano jeńców, kiedy Japonia była okupantem. W skrajnych warunkach i ulegając torturom zostali zmuszeni do dźwigania ciężkich części i całej budowy. Nie zapominajmy, że klimat tam nie zawsze jest przyjemny.
TERAŹNIEJSZOŚĆ
Most zobaczycie albo ze strony lądu albo samej rzeki. My mieliśmy okazję skorzystać z obu opcji. Płyniecie barką, gdzie można czegoś skosztować, a międzyczasie oglądacie widoki. Niektóre skojarzyły mi się nawet z Afryką, ale dzikich zwierząt nie było. Po blisko godzinie zaczyna wyłaniać się widok mostu. Gdyby nie przeszłość jaka za nim stoi, to nie wygląda na jakiś szczególny. Zbudowany, jak podejrzewam z jakiejś stali. Tuż za nim widać jakiś buddyjski posąg i niewielką świątynię.
Samo miejsce kojarzyło mi się bardziej wzniośle i jakoś tak bardziej egzotycznie. Nic bardziej mylnego. Wizualnie most, jak most. Nie obyło się bez komercji, gdyż po wysiadce i przejściu torami niedaleko nie brakuje sklepów i bazarów dla podróżnych.
Kiedyś na torach trzeba było uważać, gdyż przejeżdżał tędy pociąg.
Właśnie skoro już o pociągu mowa. Nieodłącznym elementem historii o jeńcach budujących most jest tzw. Pociąg Śmierci. Kiedyś woził jeńców, teraz turystów. Pociąg całkiem zwyczajny, tylko starej daty.
Najatrakcyjniejszym punktem przejazdu jest przepaść na niewielkim odcinku. Widok zdecydowanie lepszy jest po prawej stronie. Niestety nie zostałam dopuszczona do okna w dość nieprzyjemny sposób przez turystę z Niemiec. Musiałam zadowolić się drugą stroną, która była w miarę, ale bez szału. Dalsza część drogi bez wielkiego wow.
Mogę powiedzieć, że widziałam most i jechałam fragmentem trasy Kolei Śmierci, ale czy mogę powiedzieć że byłam pod wrażeniem i czułam patos historii. Niestety nieco inaczej sobie to miejsce wyobrażałam. Najlepiej z tego wspominam wspomniany rejs barką po rzece. Bardzo przyjemne widoki i chociażby z takiej opcji warto skorzystać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz