Pojechać do Chorwacji i nie zobaczyć Parku Narodowego Jezior Plitwickich to podróżniczy grzech. Pomimo, że P.N. Krka był piękny, to nie można go porównać z tym, co ten oferuje. Jakie dostarcza wrażenia, jaką trasą podążałam i jaką cenę trzeba zapłacić? Zaraz Wam wszystko opowiem.
Droga prowadzi wśród lasów, aż docieramy do wrót parku. Po drugiej stronie znajduje się parking (auto 7 HRK/godz. a większe pojazdy 70 HRK/dzień). Jako, że jest lato to niestety tabuny innych ludzi dostajemy w prezencie. Cóż, nikt nie zmuszał mnie do zwiedzania Chorwacji w lipcu. Trzeba to jakoś przełknąć.
Zanim przejdziemy do konkretów chciałabym przypomnieć niektórym, jak powstały jeziora i wodospady w parku.
GARŚĆ INFORMACJI
Cuda natury widoczne na zdjęciach zawdzięczamy rozpuszczaniu się węglanu wapnia podczas spływu rzeki Korana. Stopniowo podnoszące się dno spowodowało powstanie progów. W połączeniu z wodą tworzą piękne wodospady i jeziora.
Różnica wysokości między najwyżej a najniżej położonym wodospadem (w obrębie znajduje się 16 większych wodospadów) może sięgać 130 metrów wysokości.
Przy okazji nie jeden raz zobaczycie zatopione w wodzie skrystalizowane kłody. Całej otoczki dodają także mchy, trzciny i pozostała roślinność.
Cały teren otacza między innymi gęsty las bukowy.
Podobno na terenie parku występuje niedźwiedź brunatny, bocian czarny i ryś. Jednak jest mała szansa, aby je wypatrzeć.
Dzięki wszystkim tym zaletom, Teren ten ustanowiono parkiem narodowym w 1949 roku. A w 1979 trafił na listę UNESCO. Znajdziemy go w północnej części kraju, niedaleko Zadaru.
Otwarty jest od 7-19.00.
Wstęp kosztuje 100 HRK/osoba dorosła/przy zwiedzaniu 1-dniowym. Ile kosztuje dla dzieci i w innych wariantach możecie sprawdzić na oficjalnej stronie parku.
PORA POZWIEDZAĆ
Wracając do wejścia do parku musicie wiedzieć, że są dwa. Możecie tak, jak my ruszyć od pierwszego wejścia przy parkingu i skończyć przy Hotelu Jezero. Albo na odwrót. Pomiędzy wejściami kursuje autobus wahadłowy.
Po drugiej stronie parkingu, w drewnianej chatce znajdziecie kasy i toalety oraz sklepiki. Natomiast tuż obok wielką mapę parku i tras.
Wybieramy podstawową 5 kilometrową trasę, ale możecie też podążyć najdłuższą ok. 12 kilometrową.
Pogoda nieco się popsuła i Słońce schowało się za chmury. Może i dobrze, spacer będzie przyjemniejszy.
Schodzimy oznaczoną ścieżką w dół, a po drodze mamy okazję zobaczyć z góry pierwsze wodospady i cały park. Już wtedy wiem,że będzie pięknie. Widziałam zdjęcia, jak nie jeden z Was, ale na żywo to dopiero coś.
Po zejściu na dół już słychać szum wody. Przechodzimy kładkę i skręcamy na prawo. Nie bez powodu, tuż za rogiem znajduje się najwyższy wodospad parku. Nazwano go Velika Slap i ma jakieś 76 metrów wysokości.
Jest naprawdę pokaźny i robi wrażenie. Zdjęcia obowiązkowe.
Jesteśmy przy okazji świadkami zaręczyn. Facet klęknął, wypowiedział magiczne słowa, ona się zgodziła. Wszyscy zaczęli klaskać. Trzeba przyznać, facet miał pomysł.
Ruszamy dalej. Aby to zrobić trzeba kawałek się cofnąć i tym razem iść na lewo.
Zgubić się nie da. Kładki prowadzą tam, gdzie należy i niestety kolejka innych turystów także. Zrobić zdjęcie na spokojnie i jak należy, to jest sztuka. Trochę mnie to czasem niestety irytowało. Ludzie widzą, że ktoś robi zdjęcie; a oni prą do przodu, zamiast poczekać te 2 sekundy. Niektórzy to powinni zostać na plaży, bo idą bo idą, ale sami nie wiedzą po co. Niektórzy mówią, że im się nudzi. To po licho w ogóle tu wchodzili. Wierzcie mi, naprawdę tego nie rozumiem.
No dobrze, nie ma co więcej narzekać. Zajmijmy się zaletami parku.
Woda w jeziorkach przybiera niekiedy szmaragdowy kolor, wszędzie mniejsze i większe wodospadziki. Bomba.
Czasem niemalże pod waszymi nogami woda płynie niczym rwąca rzeka. Coś niesamowitego. Nie wiedziałam czy patrzeć na boki, czy pod nogi.
Im dalej o dziwo robiło się puściej. W sumie nic tylko się cieszyć. Dzięki temu trochę spokojniej i można posłuchać głosów natury.
Zdjęcia same się bronią, dlatego też nie miałoby sensu opowiadać ile razy skręciłam, gdzie kładka itd. Sami zobaczcie, jak cudownie. Rząd bardzo dobrze dba o te tereny i o kąpieli nie ma mowy. Tak, jak ma to miejsce w Parku Narodowym Krka.
Po przejściu sporego odcinka docieramy do jeziora Kozjak, gdzie wsiadamy na mały prom. Zabiera nas na drugi brzeg. W oddali małe wodospady wpadają do niego. Podobno, przy częstszych deszczach, jest ich o wiele więcej. Mogę sobie tylko wyobrazić, jak pięknie to wygląda.
Wysiadamy i kontynuujemy dalszy spacer, choć nieco krótszy. Robimy kółeczko i wracamy na prom. Dalej pozostaje nam z 10-15 minut spaceru do wyjścia.
Przejście całej trasy zajmuje nam około 3 godzin.
Szum wody, niezwykłe wodospady, śpiewające ptaki i dużo zieleni. Tak opisałabym Park Narodowy Jezior Plitwickich. Mogę Wam jedynie polecić, aby w przeciwieństwie do mnie odwiedzić go jeszcze przed sezonem. W ten sposób unikniecie tłumów i nikt nie zakłóci Wam radości przebywania w tym miejscu..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz