Zwiedzanie, zwiedzaniem, ale parę rzeczy zawsze trzeba wiedzieć jadąc do obcego kraju. Zawsze szukam, jak najwięcej informacji. Co warto zobaczyć, jaka jest waluta, kwestie bezpieczeństwa etc. Tak też było w przypadku Boliwii. Zatem zapoznajmy się z nią bliżej.
Dla tych, którzy nie lubią się z mapą świata wiedźcie, że Boliwia znajduje się w zachodniej części Ameryki Południowej. Graniczy z Chile, Paragwajem, Brazylią, Argentyną i Peru.
PODSTAWOWE INFORMACJE
Stolicą jest Sucre, chociaż bardziej niż ona wyróżnia się La Paz, o którym zresztą też będę jeszcze pisać.
Ciekawe jest to, że niegdyś i Boliwia miała dostęp do morza. Straciła go jednak w XIX wieku. Ogólna sytuacja kraju nie prezentuje się zbyt wesoło. Miałam okazję zaobserwować, jak biedny to kraj. Turystyka jeszcze tam kuleje, ale jest coraz lepiej. Pytanie, czy byłaby w stanie podreperować sytuację w kraju, czy nie. Ciężko stwierdzić. Czas pokaże. Trzymam kciuki, bo to cudowny kraj. Zwłaszcza, jeśli mowa o szeroko rozumianej naturze.
A skoro, o tym mowa...
Najwyższym szczytem jest Sajama. Ma wysokość nieco ponad 6500 metrów n.p.m. Nieźle, nie?!
Boliwia może też poszczycić się Płaskowyż Altiplano z przecudnymi lagunami, lasami tropikalnymi oraz największą Pustynią Solną na świecie. Jest w czym wybierać.
KIEDY JECHAĆ?
Poleca się jechać tak od czerwca do września. Jednak osobiście byłam pod koniec listopada i na pogodę nie narzekałam.
Zależy jeszcze, czy chcecie oglądać Salar de Uyuni z efektem szklanego odbicia, czy też nie. Wtedy raczej zaleca się jechać w okresie od stycznia do lutego. Może to być ryzykowne, nie brakuje deszczy i osunięć. Do wielu miejsc możecie przez to nie dotrzeć.
Osobiście musiałam mieć na uwadze, jaka pogoda występuje też w Chile i Peru. Trzeba wtedy, wypośrodkować termin, o ile to możliwe.
Zależy jeszcze, czy chcecie oglądać Salar de Uyuni z efektem szklanego odbicia, czy też nie. Wtedy raczej zaleca się jechać w okresie od stycznia do lutego. Może to być ryzykowne, nie brakuje deszczy i osunięć. Do wielu miejsc możecie przez to nie dotrzeć.
Osobiście musiałam mieć na uwadze, jaka pogoda występuje też w Chile i Peru. Trzeba wtedy, wypośrodkować termin, o ile to możliwe.
PORUSZANIE
W Boliwii najpopularniejszymi są lokalne samoloty, autobusy albo jeepy. W mieście takim, jak La Paz dochodzi jeszcze kolejka, która tam jest chyba najlepszym rozwiązaniem.
Przykładowo koszt przelotu w jedną stronę, jak sprawdzałam z Uyuni do La Paz był w przekroju od ok. 270 zł do nawet tysiąca. Jak wiadomo ceny przelotów potrafią być ruchome, a im wcześniej kupicie tym będzie taniej.
Natomiast autobusy kosztują uśredniając od ok. 20 do 150 boliviano, czyli bardzo mało.
W małych miejscowościach albo w centrach chodzimy oczywiście pieszo.
WALUTA
Na miejscu posługujemy się walutą zwaną boliviano (BOB). Najlepiej mieć przy sobie banknoty 50 USD i 100 USD (seria CB B2), ponieważ wtedy mają lepszy przelicznik. Obecnie (16.09.2017) wynosi 6,9 za 1 USD.
Polecam kalkulator walutowy coinmill, choć inne dostępne w sieci nie są najgorsze.
BEZPIECZEŃSTWO
Z bezpieczeństwem jest różnie. Lepiej nie chodzić w ciemne zakamarki i dzielnice, gdzie w zasadzie nie znajdzie się nikt poza jego mieszkańcami.
Częste są kradzieże i lepiej nie "kłócić" się z oprawcą, bo może wyjąć nóż albo pistolet. Nie ma żartów.
Słyszałam też przy okazji, że na granicy z Boliwią celnicy potrafią coś z bagażu zabrać, ale osobiście niczego takiego nie zauważyłam.Warto jednak być czujnym.
Nie wspomnę już o niesławnych narkotykach. Wprawdzie liście koki i produkty na jej bazie dostaniecie. Nie są one narkotykiem, a lekarstwem na chorobę wysokościową. Jednakże po przeróbce, sami wiecie.
Uważajcie zatem na bagaże, plecaki i torebki. Nie brakuje historii o podłożeniu komuś tego i owego.
Są to ogólne zasady, o których w Ameryce Południowej nie zapominamy.
Trzeba mieć dodatkowo na względzie, że dość często występują rozruchy i strajki. Dojazd w dane miejsce może być utrudniony, albo wręcz niemożliwy. My na szczęście byliśmy świadkami jedynie niewielkiego strajku w La Paz.
ZDJĘCIA MIESZKAŃCÓW
Zrobić komuś zdjęcie to istny wyczyn. Boliwijczycy wierzą, że w ten sposób ukradnie im się duszę. Nie mówiąc też o tym, że sobie mogą tego nie życzyć. Bywają też wyjątki. Niektórzy próbują sobie dorobić łapiąc podróżnych na zdjęcie.
Raz jedna pani mnie wyzwała na targu, a ja tylko robiłam zdjęcie ziołom. No cóż...myślała inaczej.
Słyszałam, że w wioskach można nawet trafić pod "sąd" rady wsi. Często w takich miejscach, po prostu nie ma sądów, jakie my znamy w Polsce. Co prawda nie z powodu zdjęcia, ale kiedyś pewni turyści zostali ukamienowani za posiadanie narkotyków.
Za zrobienie zdjęcia, zapewne nie ukaraliby w ten sposób, ale po co ryzykować. W miastach mniejszych i większych, jest trochę inaczej. Często robiłam zdjęcia z odległości, za zgodą, albo ukradkiem trzymając odpowiednio aparat.
TRADYCYJNY UBIÓR
Większość młodych Boliwijczyków nosi się jak każdy inny, ale osoby starsze i Ci, którzy podążają za tradycją ubierają się w charakterystyczny sposób. W zasadzie mowa o kobietach. Nazywają je cholitami.
Melonik, chusta i warstwowe spódnice zwane pollerami. W tym skrócie można opisać ich ubiór.
Melonik ma swoją historię. Anglicy przywieźli je, aby wypromować je wśród panów. Tyle, że jakoś nie przypadły im do gustu, w przeciwieństwie do pań. Dla nich są substytutem elegancji i klasy. W dodatku nosząc je w szczególny sposób komunikują, czy są zamężne czy wolne. Przechylony melonik oznacza, że jest wolna.
Chusty z kolei służą albo do noszenia zakupów albo swoich pociech.
Nie ma co ukrywać, wyglądają naprawdę szczególnie i nie sposób nie kierować w ich stronę aparatu fotograficznego.
WARKOCZE
Skoro mowa o ubiorze to charakterystyczne wśród pań są warkocze. Jeden lub dwa. Jak ma dwa jest wolna. Jak ma zapleciony jeden, jak się domyślacie, będzie zamężna.
W porównaniu ze mną nie mogą one narzekać na cienkie włosy. Wszystkie mają grube kruczoczarne.
ZAKUPY
Przelicznik już Wam podałam, a jak przekłada się, to na zakupy? Już wam podaję (dane z listopada 2016 r.):
mała woda kosztuje ok. 6 BOB
obiad ok. 50 BOB
znaczki ok. 15 BOB
pocztówki 2 BOB
lama przytulanka 50-70 BOB
czapka z alpaki 20-30 BOB
mała kosmetyczka 15 BOB
sweter z alpaki mix 100-120 BOB
sweter z lamy 600 BOB
magnes 10-15 BOB
herbata z coki 20 BOB
ciastka 5-8 BOB
cola 5 BOB
breloczki 2 BOB
Pamiętajcie o targowaniu, tam to zupełnie normalne. Zwłaszcza, że na wstępie podadzą Ci z reguły niebotyczną kwotę. Jeśli taki breloczek kosztuje 2 boliviano to już się nie targujcie, bo to śmiesznie tanio.
Mieszkańcy kojarzą każdego turystę, jako raczej bogatego, ale dla ułatwienia oceniają nas też po ubiorze. Czy wyglądamy bardzo zamożnie czy bardziej zwyczajnie. W stosunku do tego wyceniają produkt, który sprzedają.
Acha i jeszcze jedno, zdecydowanie lepiej wyjdziecie targując się o więcej niż jeden produkt albo wspólnie z osobami, z którymi jesteście. Łatwiej wtedy spuszczą z ceny.
Ogólnie oceniam ten kraj jako najtańszy w porównaniu z jego sąsiadami. Polecam szczególnie kupować pamiątki w Uyuni i w innych mniejszych miejscowościach. W La Paz będzie trochę drożej.
HOTELE
Hotele jak w każdym innym kraju mają różny standard. Od tych lepszych, ale raczej mało ekskluzywnych po hostele z salami wieloosobowymi. W tym temacie raczej nie napiszę nic nowego. Jeśli znacie, jakiś ciekawy i nietypowy hotel w Boliwii, to piszcie. Ja jedynie słyszałam, że można sobie zafundować nocleg (zasłyszana kwota- 400 USD) we więzieniu. Hmm...chyba raczej podziękuję za tą "przyjemność".
Wiedząc, gdzie jechać, jak się poruszać, co zabrać ze sobą i jakie panują warunki polityczno-kulturowe ruszamy na podbój kraju. To są absolutne podstawy, które warto jednak znać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz