środa, 3 kwietnia 2019

BYŁAM NA HINDUSKIM WESELU.


Wyobraźcie sobie, że marzycie o zobaczeniu prawdziwego hinduskiego ślubu lub wesela. A tu nagle nocując w hotelu w Jodphurze nieopodal zaczyna dudnić muzyka...i okazuje się, że odbędzie się wesele.

Co robimy? Oczywiście stroimy się i wychodzimy na ulicę.

Nieśmiało zbliżamy się do zgromadzonego tłumu hinduskich gości. Po jakiejś chwili po drugiej stronie ulicy, nie uwierzycie, ale pojawia się pan młody na, uwaga....białym koniu. A tuż za nim podąża rozbawiony orszak.


Wygląda to przecudnie, a to dopiero początek. Budzimy zainteresowanie gości i jak to w Indiach chcą porobić sobie zdjęcia. W przeciwieństwie do nich z początku nie mam odwagi i robię jedynie pojedyncze zdjęcia telefonem, przez co i jakość kuleje.

W końcu pan młody zbliża się do przygotowanego wejścia. Patrzymy a on najpierw wita się z rodzicami, a potem siada przed mężczyznami, którzy wykonują przy nim rytualne obmycie rąk i inne nieznane mi czynności.


Patrzę, jak jest ubrany. Typowo po hindusku, ale w wersji wyjściowej, a na nogach zabawne trzewiki niczym, jak Alladyn. Do tego nie wiadomo po co, szpada.


Wypatrujemy jeszcze panny młodej, ale wszystkie kobiety są tak pięknie ubrane, że trudno zgadnąć.


Podobno biały człowiek na hinduskim weselu przynosi szczęście (ciekawe, skąd im to się wzięło), więc nie musimy długo czekać jak jeden ze starszych (może ojciec pana młodego) zaprasza nas do środka. Na początku mamy mieszane uczucia, ale pokusa jest zbyt silna. Wchodzimy.

WESELE



Przechodzimy pod mieniącym się i ślicznie ozdobionym namiotem. Wychodzimy prosto na wielki ogród. Tam mnóstwo ludzi. Ciągle nie mogę napatrzeć się na kobiety w sari, coś pięknego.


Kawałek dalej krzesła i oczywiście scena, gdzie będą przesiadywać państwo młodzi.


W międzyczasie pan młody kręci się w pobliżu i rozmawia z gośćmi, wyczekując panny młodej.

Jeden z młodych chłopaków zaprasza mnie do tańca. Nie licząc, że nie mam pojęcia jak tańczyć w klimacie Bollywood, to nie chcemy się rozdzielać. Obce miejsce, mnóstwo ludzi, trzeba zachować granice bezpieczeństwa.


Zresztą wolę obserwować, co będzie działo się dalej na scenie.

Po kilku minutach pojawia się pięknie ubrana panna młoda i razem wsiadają do karocy. Tak; dobrze czytacie do bajkowej karocy, jak z baśni

Tą karocą ciągniętą przez dwóch ludzi zmierzają do sceny, ozdobionej równie bajkowo. Na scenie siedzi zgraja chłopaków, jak mniemam drużbowie.

Idziemy bliżej. Rozbrzmiewa muzyka, nawet kamery na wysięgniku nie zabrakło i drona. Czuję się, jak w jakimś filmie. Para wchodzi na jakąś małą scenkę z obramowaniem w kształcie pierścionka.

Po chwili zaczynają się obracać, a obok nich wystrzeliwują jakieś sztuczne ognie z kolorowymi papierkami. Zakładają na siebie wieńce z kwiatów i pozują do zdjęć. Wygląda to zjawiskowo.


Wchodzą na główną scenę. Kobieta obok sypie od czasu do czasu płatkami kwiatów. Co jakiś czas kręci się na scenie kamerzysta.


W końcu zasiadają na wyznaczonych miejscach. Od obserwacji odrywają nas na chwilkę zainteresowani goście. Robimy sobie z nimi jeszcze kilka zdjęć.


Włączają też filmik na telebimach, z okresu narzeczeństwa państwa młodych. Wszystko w klimacie niczym z filmu romantycznego.

Do pary, co jakiś czas podchodzą też goście z życzeniami.

Dzieje się naprawdę dużo. Schodzi nam chyba z godzinę, zaś postanawiamy nie nadwyrężać ich gościnności i opuszczamy wesele.

Można pomyśleć, że wesele było kiczowate do bólu, ale kiedy tam jesteś wszystko ci się podoba. Ponieważ dzieje się naprawdę. Wesele odbyło się z rozmachem, a jak wiadomo w Indiach, więcej jest biedy. Łatwo domyśleć się, że trafiliśmy na wesele bogatszej warstwy społecznej.

Od kogoś dowiaduję się, że nie każde wesele czy ślub odbywa się identycznie. Czasem różni się nie tylko od oczywistej zamożności; ale i od regionu, skąd pochodzą.

FILMIK


Nie licząc zdjęć zmontowałam nawet filmik, abyście na chwilę mogli poczuć ten klimat.




Jak Wam się podobał?


Na koniec powiem Wam, że nie mogłam trafić na lepsze hinduskie wesele. Przeżycie to zostanie mi w pamięci do końca życia. Jakże odmienne od naszych polskich wesel. Życzę, każdemu kto odwiedzi Indie takiego niespotykanego doświadczenia. Żadne zdjęcie czy filmik, nie odzwierciedli tego, co oglądasz na żywo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz